Marta Wiedźma – Co w kontekście fotograficznym pociąga Cię w estetyce BDSM/erotycznej?
Sinner in Me – Możliwość wywołania konkretnych emocji u widza, np. podniecenia. Poprzez pozowanie, kontekst zdjęcia, atmosferę.
MW – Czy zawsze są to zdjęcia pozowane, czy czasem fotografujesz pary lub kobiety podczas zabawy?
S – Zazwyczaj pozowane. Zwykle fotografia wymaga pozowania w jakimś stopniu, bądź pewnych instrukcji ze strony fotografującego. Niemniej jednak, zdarza się czasem ze robimy coś na tzw. żywioł. Jednak to raczej rzadko.
MW – Kiedy zacząłeś z fotografią erotyczną i dlaczego?
S -Trudno powiedzieć kiedy. To był proces. W pewnym momencie przestały mi wystarczać “zwykłe” zdjęcia aktowe. Chciałem porozmawiać z odbiorcą na innym poziomie przekazu. Tak na większą skalę zacząłem z tym rodzajem fotografii ok. 6 lat temu.
MW – Co chcesz przekazać odbiorcy poprzez „tego typu” zdjęcia, w tym również, okraszone złą sławą ‘open legs’?
S – Zdjęcia na ogół robi się po coś. Na przykład, żeby pokazać kogoś własnymi oczami. Tak jak nikt inny by na tę osobę nie spojrzał. W danej chwili. W danych okolicznościach. A „open legs”… Cóż złego w „open legs”? Dla mnie to środek wyrazu taki sam jak mimika modelki, czy jej specyficzne spojrzenie. Wagina, czy penis są częścią naszego ciała.
M – Sama nie wiem co jst złego w „open legsach” – dla mnie nic. To forma sztuki ale większość osoby stygmatyzuje ten rodzaj fotografii. Dla Ciebie wagina to również środek wyrazu. Rozwiniesz temat?
S – Tak jak napisałem powyżej – jest to część ciała jak każda inna i jak każda służy do konkretnych celów. Jak oko, ucho itd. Przynajmniej dla mnie, jako fotografa. Natomiast ukazanie jej w konkretnym kontekście może to zmienić. Wagina służy nam często do uprawiania seksu więc jest
doskonałym środkiem do wyrażenia np. pożądania, namiętności, obietnicy rozkoszy, czy po prostu wręcz wulgarności bądź czystej chuci. Wszystko zależy od twórcy i modela.
MW – Interesujące… Czyli jest to w 100% artystyczne podejście do intymności. Czy dużo kobiet, par, mężczyzn zgłasza się do Ciebie na zdjęcia? W jakim celu chcą je robić?
S – Ostatnio coraz częściej i to zarówno z portali związanych typowo z bdsm, fetysz czy swing ale również z portali dla „zwykłych śmiertelników”. Ludzie fotografują się z tysiąca powodów. Ja, jako fotograf, aż tak bardzo nie interesuję się ich motywacją. Na pewno robią to pamiątkowo dla siebie, dla partnera. Żeby pokazać się w danej społeczności. Czasem jako wabik żeby poznać kogoś nowego. A czasem, bo po prostu lubią dobrą fotografię.
MW– Bardzo dobrą fotografię w Twoim przypadku 😉 Często fotografujesz amatorki. Dlaczego tak chętnie współpracujesz z osobami bez doświadczenia? Również z dojrzalszymi kobietami, które nie mają idealnych kształtów itp.
S – Gdyż szczerze mówiąc nie mam z tym problemu… Wiadomo, że łatwiej się współpracuje z osobami doświadczonymi, ale ja zawodowo fotografuje też np. śluby. To też są ludzie, którzy często stoją pierwszy raz przed obiektywem. Tak samo w fotografii sensualnej, czy erotycznej. Spełniam ich marzenia o sobie. Uwielbiam spełniać marzenia ludzi.
MW – To miłe z Twojej strony 😉
Dlaczego pociąga Cię akt, nagość? Twarz pokazuje więcej. Dlaczego nie portret?
S – Nie wiem. Haha… Jedni lubią fotografować kwiatki, inni krajobrazy, a ja niekompletnie ubranych ludzi. I nagość w żadnym stopniu nie stanowi dla mnie przedmiotu erotycznej ekscytacji. Chociaż na pewno prywatnie, jestem osobą niezwykle seksualną. Być może to jest powodem tego, że ta tematyka mnie fascynuje, a nie np. konie na padoku. Zresztą ja nie skupiam się na samej twarzy. Lubię szerokie, „zamaszyste” kadry. Na których człowiek jest elementem kompozycji. Co zresztą chyba trochę widać na moich zdjęciach.
MW – Ostatnie pytanie – czy uważasz, że można „zyskać” coś praktykując BDSM? Pokazując „więcej”, spełniając marzenia o „zakazanych” zdjęciach, bądź praktykując w sypialni.
S – Trudne pytanie. Sam nie jestem do końca „z klimatu”, chociaż pociąga mnie on niewątpliwie swoją formą. Nie sprowadzał bym BDSM do samej funkcji „praktykowania”. Jest to filozofia, sposób przekazywania i odbierania uczuć oraz pokazywania emocji. Niewątpliwie jest to bardzo wysoki level uprawiania bliskości, jakkolwiek bym tego nie nazwał, często wymaga ogromnego zaufania. Tylko może nie jest to dla każdego. Z różnych względów.
MW – Wow, pomimo że pozowałam u Ciebie kilka razy, jesteśmy w stałym kontakcie, poczułam się zainspirowana tym co piszesz!
S – Zainspirowana? A czemu?
MW – Nie patrzyłam tak na fotografię, szczególnie na fotografię erotyczną. Dla mnie ważne było przełamanie bariery, że „open legs” to nie są „porno foty”. Więc bardziej chodziło o walkę, pokazaną artystycznie ale jednak walkę, do tego w defensywie. Pokazanie, że można lepiej, ładniej, trzeba tylko umieć, znaleźć fotografa i działać.
S – Ja nie uważam żeby nasze „open legsy” to było porno.
MW – Ja również tak nie uważam. Myślę, że właśnie takie powinno być przeświadczenie na ten temat. To może być naprawdę piękna sztuka.
Dziękuję za rozmowę!