Marta Wiedźma
– Więc zacznijmy od wyjaśnienia zwrotu „semi retired prodomme”?
Lady Sith
– Nie odbywam już sesji „na telefon”. Nie można się ze mną umówić na godzinkę, czy dwie. Stawiam na budowanie relacji o solidnych fundamentach. W swojej dominacji przede wszystkim skupiam się na budowaniu pewności siebie u uległych. Osoby, które do mnie trafiają najczęściej w jakimś stopniu zostały skrzywdzone przez inne sex workerki. Ciągnę w górę, nie spycham w przepaść.
MW – Piszesz że budujesz pewność siebie uległych. Dlaczego niektóre dominy skupiają się przede wszystkim na upodleniu i poniżeniu klienta? Czy to prośba uległego, czy raczej chęć wyżycia się i udowodnienia sobie czegoś przez dominę?
LS – Nie chcę mówić za innych przedstawię więc swoje podejście: jako osoby dominujące odpowiadamy za bezpieczeństwo strony uległej. To bezpieczeństwo dotyczy zarówno aspektów fizycznych jak i psychicznych. Wielu uległych mężczyzn myśli, że domina potrafi tylko zgnoić, zbesztać i zabrać pieniądze. To nie jest prawda. Chcę się dzielić swoją energią z uległymi, bo to uczyni ich życie lepszym. To co dzieje się w danej scenie, gdzie wprowadzam praktyki np. Z zakresu degradacji, czy poniżania to praktykowanie kinku. Uległy jest pod moją opieką i musi mi ufać abyśmy oboje mogli się realizować.
MW – Bardzo poprawnie polityczna i bezpieczna odpowiedz 😉 Pracujesz z mężczyznami, uległym, jednak wciąż silniejszymi fizycznie od Ciebie. Czy coś może pójść nie tak? Jakie stosujesz środki bezpieczeństwa w pracy?
LS – Jestem, jak to się mówi „wyoutowana”. Moja rodzina doskonale wie co robię i wspiera mnie bardzo. To niweluje ryzyko szantażu, czy poczucia osamotnienia jeżeli napotykam na problem. Zawsze dzwonię do mojego taty, że wszystko jest ok. Jeżeli nie odezwę się o ustalonej godzinie to on dzwoni, a jeżeli nie oddzwaniam to przyjeżdża do mojego mieszkania. Do tego wiem kto do mnie przychodzi. Mam imię, nazwisko i adres tej osoby. To skutecznie odstrasza od czynienia głupot na moich sesjach. Zawsze powtarzam, że owszem nie obronię się w razie czego, ale atak na mnie będzie ostatnią rzeczą jaka ta osoba zrobi na wolności. To jednak nie gwarantuje bezpieczeństwa co było powodem mojego przejścia wyłącznie do sfery wirtualnej. Poza tym nie boję się dzwonić na policje gdy czuję się zagrożona.
MW – Rozumiem. Tym samym odpowiedziałaś również na moje pytanie, które na pewno wiele osób by zadało – co na to rodzina i znajomi. Uważam to za bardzo ciekawe, że nie ukrywasz tego co robisz. Dla wielu osób w klimacie, bądź praktykujących zabawy bdsm to wciąż wstydliwy temat. Czy wg Ciebie słusznie?
LS – To zależy od relacji w rodzinie. Mam to szczęście, że zawsze będę córeczką tatusia. Całe życie otrzymywałam bezwarunkowa miłość. Tata jest moim najlepszym przyjacielem. Aczkolwiek minęło 2 lata zanim mu powiedziałam. Co do wstydu z powodu kinku to nigdy go nie odczuwałam. Byłam wręcz z tego dumna.
MW – Reakcja Twojego taty na to co robisz na pewno nie była pierwszą podobną. Sex work wychodzi z cienia i staje się bardzo popularny, dużo osób myśli, że to łatwy i przyjemny kawałek chleba. Czy to prawda? Czy każdy rzeczywiście może rozpocząć tego typu działalność?
LS – Nie. Zdecydowanie nie każdy powinien iść w tę stronę. Praca seksualna jest trudna i to w żadnym wypadku nie są łatwe pieniądze. Miałam sytuację, że klient doprowadził mnie do załamania nerwowego. Do teraz borykam się z depresją po tym. I powiem teraz coś kontrowersyjnego: sex work nie powinien wychodzić do mainstreamu. To nam wcale nie pomaga, bo zwraca na nas uwagę polityków, a to rodzi zagrożenie pełnej legalizacji. Dlaczego zagrożenie? W Polsce obowiązuje abolicyjny model prawny, który zakłada karanie stron trzecich. Nie osoby świadczące usługę i odbierających, tylko pośredników. To wbrew pozorom luksusowe warunki do samodzielnej pracy. Żadna z nas nie łamie prawa jeżeli pracujena własny rachunek. Kolejnym zagrożeniem w mojej opinii jest demoralizacja. Młoda osoba widzi piękne, eleganckie kobiety udzielające wywiadów. Mówią jak to praca seksualna je uwolniła i jak jest pięknie. Gówno, za przeproszeniem, prawda. Po prostu pieniądze ocierają łzy.To nie jest praca dla każdego i nawet najsilniejsze osobowości borykają się z obciążeniami psychicznymi.
MW – Trochę bałam się poruszać tematu demoralizacji młodych osób i koloryzowania branży. Jak pisałam teraz wychodzi z podziemia i nikt nie mówi nic złego, czego pokłosie zobaczymy za pewne za parę lat. Dużo przestrzegasz przed tą profesją, czy możesz napisać jakie wg Ciebie są plusy tej pracy? Muszą być jakieś poza pieniędzmi, skoro tyle osób, również Ty, zajmuje się profesjonalną dominacją.
LS – Oczywiście, że są plusy. Stałam się najlepszą wersją siebie. Czuję swoją sprawczość, niewiele jest w stanie mnie przestraszyć. Czuję niezależność i coś na czym zawsze mi zależało – wolność. Sam klimat bdsm nauczył mnie asertywności, komunikacji i akceptacji. Z kolei bycie sex workerką wyleczyło mnie z wrodzonej przypadłości Polaków- nietolerancji. To tu poznałam wszystkie kolory tęczy i nie popełniam gaf wynikających z niewiedzy.
MW – Każdy kiedyś zaczynał przygodę z seksem, większość pewnie i z praktykami bdsm. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z klimatem?
LS – Odkryłam te inklinacje w wieku 13 lat. Czytałam wtedy opowiadania femdomowe i maledomowe. Oba światy mi się wtedy podobały. Z wiekiem wyklarowały się moje preferencje. Praktykować zaczęłam jako osoba dorosła i odbywało się to w ramach mojego związku romantycznego.
MW – Ostatnie pytanie, lubię je zadawać i poznać różne opinię na ten temat. Czy uważasz, że każdy mógłby praktykować zabawy bdsm, co można na tym zyskać?
LS – Oczywiście! Świat kinku jest tak rozległy, tak rozbudowany, że każdy znajdzie w nim coś co przyspieszy mu bicie serduszka. Wcale nie trzeba być masochistą, czy dominatorem by praktykować tę sztukę. Klimat bdsm daje naprawdę wiele pozytywnych bodzców. Świadomość ciała, świadomość potrzeb, otwartość i komunikacja. Osoby praktykujące potrafią w zdrowy sposób wyrażać swoje potrzeby i związki takich osób są trwałe. My naprawiamy, a nie kończymy relacje przy byle problemach.
MW – Pięknie napisane. Dziękuję Ci za rozmowę!